wtorek, 22 sierpnia 2017

Akademik, przygotowania i całkiem sporo stresu

   Mój wyjazd na studia zbliża się wielkimi krokami i sama nie wiem, jak się z tego powodu czuję.
   Z jednej strony: ekscytacja, w końcu to nowy rozdział w życiu, poza tym spełnia mi się moje największe marzenie, więc jak się nie cieszyć... etc. etc. etc.
   Z drugiej: wyjeżdżam. I nie wiem, co mnie czeka. Oczywiście znam schemat tego, co się dzieje w Leeds po moim przyjeździe (tak ogólnikowo, ale znam). Jednak nie wiem, jakich ludzi spotkam, z jakimi będę mieszkała, czy poradzę sobie z nauką.
   Czasem mam wrażenie, że powodów do stresu jest więcej niż do radości. Mimo wszystko cieszę się, że wyjeżdżam.
   Mam już kupiony bilet samolotowy, więc to przynajmniej jest już z głowy. Co więcej, tata ze mną leci! Kiedy prosiłam rodziców, żeby któreś z nich mi towarzyszyło, nawet nie chodziło mi o to, że sobie nie poradzę, bo bym sobie bez większych problemów poradziła. Jednak miło będzie mieć jakieś emocjonalne wsparcie.
   Wylatujemy rano w sobotę 16-ego września i lecimy do Liverpoolu, skąd samochodem lub pociągiem przemieścimy się do Leeds. I do najbardziej ekscytującej nowiny: mojego akademika!
   Wiedziałam, że zostanie mi przydzielony akademik, ponieważ w Anglii każdy pierwszoroczny student (tzw. fresher) ma zagwarantowane miejsce w uniwersyteckim accomodation. Co nie jest pewne, to czy dostanie się do tego akademika, o który się prosiło. Ja osobiście chciałam się dostać i dostałam się do najtańszego możliwego, Lupton Residences, który co prawda jest jakieś dwie mile od kampusu, ale przynajmniej czynsz tygodniowy wynosi poniżej 100£. Wierzcie lub nie: wszystkie inne kosztują powyżej 100£ za tydzień. A akademiki w Leeds i tak są tańsze niż te w uniwersytetach na południu.

Lupton Residences


Tak na stronie akademika wyglądają pokoje. Pewnie nie będą tak ładne, ale wydają się być dość przytulne.

   Zatem mam akademik, mam bilety lotnicze, mam nawet bilety na różne wydarzenia, które będą miały miejsce podczas Freshers Week (czyli tygodnia rozpoczynającego rok szkolny; dużo imprez i picia). Jednak wciąż pozostało tyle rzeczy na głowie, że aż nie wiem, za co się zabrać.
   Po przyjeździe na miejsce będę oczywiście musiała założyć konto studenckie w banku i kupić kartę telefoniczną. Przed wyjazdem muszę jeszcze powymieniać kable w swoich urządzeniach, żeby pasowały do angielskich wtyczek, muszę kupić różne rzeczy do pokoju, takie jak chociażby lampkę na biurko czy kosz na brudne rzeczy. Jednocześnie cierpliwie czekam, aż będę miała możliwość zarejestrować się jako student w Leeds i wybrać przedmioty, których będę się uczyć w tym roku.
   Cieszę się, że akademiki w Leeds oferują przynajmniej kupno bedding pack i kitchen pack. Mają na mnie czekać w moim pokoju, kiedy przyjadę. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym jeszcze musiała pierwszego wieczora biegać po sklepach, żeby mieć pod czym spać.
   To wszystko, dodając jeszcze naukę do prawa jazdy, usuwanie ósemek i ilość badań, na które muszę się zapisać przed swoim odjazdem, sprawia, że powoli wariuję ze stresu. 
   No ale, przynajmniej robię to, żeby spełnić swoje marzenie. Więc chyba warto.




Na razie znikam.

Juliet xxx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz